sobota, 28 stycznia 2017

Liverpool jest zmęczony. Jest nawet wyczerpany

Jeszcze w grudniu swój czarny tydzień miał Arsenal. Teraz przeżywa go Liverpool, któremu wyraźnie brakuje pary. A we wtorek czeka go Chelsea...

Najpierw przyszła przegrana z dołującymi w tym sezonie "Łabędziami". Później odpadnięcie z Pucharu Ligi, by w niedzielę powtórzyć wyczyn, tyle że w Pucharze Anglii. Tak, za Liverpoolem jest jeden z najczarniejszych tygodni od momentu zatrudnienia Jurgena Kloppa.


"The Reds" stracili właśnie szansę na wygranie jakiegoś trofeum w tym sezonie. Zbyt wcześnie jak na rozpalone przez niemieckiego szkoleniowca nadzieje na Anfield. W zeszłym roku udało się dotrzeć do finału LE, teraz nie będzie nawet finału w krajowych rozgrywkach. Niestety w dużej mierze są sobie sami winni.

Porażka z Southampton na wyjeździe była wliczona w koszty rotacji składem i krótkiej ławki rezerwowych, jednak jej stosunek postawił Liverpool w dość trudnej sytuacji. W rewanżu "The Reds stanęli na wysokości zadania i potrafili momentami narzucić swój styl gry i zepchnąć rywala do głębokiej defensywy. Wynik? 0:1...

Znów zabrakło skuteczności i zimnej krwi pod bramką rywala. Bolączka, na którą zespół z Anfield jeszcze nie narzekał w tym sezonie, dała o sobie znać właśnie w tym gorącym okresie. Bo przegranej z Wolves nie spodziewał się nikt. I nie ma tu usprawiedliwienia w rotacjach. Takie mecze powinno się wygrywać, ale jednocześnie taką cenę płaci się za wysoki pressing.

Liverpoolowi jedynym trofeum w sezonie pozostało mistrzostwo. Bez złudzeń... Ono jest zarezerwowane dla Chelsea, która podejmie "The Reds" we wtorek. Kibice muszą więc zweryfikować plany i zgodnie przyznać, że pierwsza trójka załagodzi ból po rozbudzonych nadziejach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz