piątek, 21 lipca 2017

Bohater tragiczny Madrytu

Alvaro Morata odchodzi z Realu Madryt - taki komunikat usłyszeli w środę kibice "Królewskich" na całym świecie. Klub tym samym traci kolejnego, jakże cennego rezerwowego.


O tym jak ważna jest szeroka ławka rezerwowych przekonali się w Madrycie niedawno. Ostatni sezon i wygrana w Primera Division jest w dużej mierze zasługa właśnie tego drugiego garnituru. Morata, James, Asensio czy w mniejszym stopniu Lucas Vazquez pokazali, że gdy trzeba wziąć sprawy w swoje ręce śmiało można na nich polegać. Teraz jednak dwóch pierwszych nie ma już w kadrze zespołu. 

O ile jednak  odejście kolumbijskiej gwiazdy nie traktowane jest w kategoriach osłabienia, o tyle transfer Moraty już może być tak rozpatrywany. Drugi strzelec Realu Madryt na przestrzeni całego sezonu na murawie spędził nieco ponad 1800 minut. To gwarantuje mu miejsce zaledwie w połowie stawki pod względem czasu spędzonego na murawie. Nie przeszkadzało mu to jednak strzelać bramki i zapewniać cenne punkty w lidze, która wygrana została w dużej mierze dzięki niemu. Alvaro to jednak nie wystarczy. 

Czy można mu się jednak dziwić? No nie bardzo. Przez cały sezon pozostawał w cieniu Benzemy i trio BBC, o którym Zidane powiedział, że musi grać zawsze. Jednocześnie zawsze, gdy wymagała tego sytuacja meldował się na murawie i doskonale wypełniał swoje obowiązki. Oczekiwał więcej szans, ale jednocześnie nigdy ich nie dostawał. Najważniejsze mecze sezonu przesiedział na ławce w całości, bądź pojawiając się jedynie na końcowe minuty. Siedział również, kiedy Benzema rozczarowywał, ale wystarczyła jedna akcja z rewanżowego meczu z Atletico, by kibice zapomnieli Francuzowi beznadziejny sezon. 

Taki napastnik jak Morata bez wątpienia zasługuje na miejsce w pierwszym składzie topowego zespołu Europy. Zasługuje na większe zaufanie od trenera i na więcej minut. Niestety w Realu nie był w stanie zaakceptować roli jaką przygotował dla niego Zidane. A szkoda. Wielka szkoda, bo taki napastnik w kadrze to skarb. 

Przed Moratą teraz wyjazd na mistrzostwa świata. Jak najlepszą formę będzie musiał szlifować już w Londynie, gdzie pierwszy skład będzie miał raczej pewny. W Chelsea znów trafi pod skrzydła Antonio Conte, z którym współpracował w Juventusie. Mocno się zdziwię, jeśli teraz ten związek nie wypali.

Powodzenia Alvaro!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz