wtorek, 3 października 2017

Król jest nagi - weryfikacja mistrza polski

Po ostatniej kolejce ekstraklasy rozgorzały głosy odnośnie fatalnego poziomu rozgrywek naszej ligi. Gwoździem do trumny był również słaby wynik Legii, która jako mistrz polski zanotowała słaby start w rozgrywkach. Jak bardzo słaby?


Teza o fatalnym poziomie naszej ligi jest dla mnie oczywista. W tym roku na domiar złego znalazła jednak potwierdzenie w tragicznych występach polskich drużyn w europejskich pucharach. Te z kolei od dłuższego czasu zakłamywane były przez jedną, góra dwie drużyny, które potrafiły nabijać punkty do rankingu UEFA. Teraz to się zmieniło, a brutalną weryfikacją były eliminacje do Ligi Europy. Po nich nasze drużyny mogły się skupić tylko na ekstraklasie. 

O poziomie ligi świadczyć też powinien poniekąd jej mistrz - drużyna, która w pokonanym polu zostawiła inne zespoły powinna, przynajmniej w teorii, górować nad nimi i być dla nich odnośnikiem. Legia jednak w lidze obecnie nie jest żadnym odnośnikiem. Chyba że tego, jak nie powinien grać mistrz. 

Legia w jedenastu kolejkach zdobyła szesnaście punktów, co oznacza, że zgarnęła 48,5% możliwych punktów. Ma więc mniej niż połowę możliwych oczek. Mało. Pokusiłem się jednak o sprawdzenie, jak radzą sobie inni mistrzowie swoich lig w obecnym sezonie. Wyliczenia te przedstawia tabela zawierająca mistrzów lig 11-30 w rankingu UEFA. Polska zajmuje w nim 20. miejsce, czyli dokładnie w połowie stawki. 

Trudno oczekiwać, że punkty zdobyte przez odpowiednich mistrzów będą skorelowane z rankingiem, jednak wstępnie można by założyć, że triumfatorzy rozgrywek powinni punktować lepiej niż reszta drużyn. I taki wniosek wyciągamy z prezentowanej poniżej tabeli. 

Wyniki? Dla Legii niezbyt optymistyczne, stołeczny zespół zajmuje w nich trzecie miejsce od końca. Różne można przyjmować usprawiedliwienia: mistrzowie powoli się rozpędzają, punktują bardziej regularnie, w związku z czym nadrobią to w trakcie późniejszego etapu sezonu. Warto jednak pamiętać, że w tym roku nie ma u nas podziału punktów, przez co nadrobić stratę może być trudniej.

Mistrzowie tych federacji średnio w tym sezonie zdobywali 67,2% możliwych punktów. Słabiej od Legii punktował tylko Olympiakos (rozegrał sześć meczów) i rumuński Vitorul. Poniżej średniej znajdziemy jeszcze cztery inne zespoły, wszystkie jednak z rankingowo lepszych lig.

Mistrz polski w tym zestawieniu wypada bardzo słabo. Zastanówmy się więc, czy nie można traktować tego, jak zwykły wypadek przy pracy. W końcu w zeszłym sezonie Leicester po analogicznych 11 kolejkach miało na koncie 12 punktów (36,4%), rok wcześniej Chelsea zaczęła również bardzo słabo, takie rzeczy się więc zdarzają. Do pomocy przychodzi nam tabela ostatnich pięciu mistrzów naszego kraju, w której Legia...wcale nie jest ostatnia. W zeszłym roku było jeszcze gorzej, 39% możliwych punktów dawało wtedy jednak szóste miejsce, a i awans do Ligi Mistrzów wynagradzał słaby start.  Jeszcze gorzej punktował jednak Lech w 2015 roku. Jedno zwycięstwo i dwa remisy stanowiło zaledwie 15,2% możliwych punktów.  Przedstawia to poniższa tabela.




Wnioski z tej przydługawej analizy? Mistrz polski w ostatnich trzech latach nigdy nie był mocny na początku sezonu. Nasycenie mistrzostwem i transfery z klubu, a także rywalizacja w europejskich pucharach spychały ligę na plan dalszy. Nie jest to jednak sytuacja normalna w Europie, gdzie najlepsi potrafią udokumentować przewagę na własnym podwórku.

Jednym słowem nasz mistrz jest słaby i nie zasłoni tego występ warszawskiej drużyny w Champions League w ubiegłym sezonie. A to, że triumfator ekstraklasy ma poważne problemy z ustabilizowaniem formy bynajmniej nie świadczy dobrze o poziomie całej ligi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz